sty 15 2003

Zalać formę i co dalej...


Komentarze: 21

czyli temat "porodowy" na specjalne życzenie panów R & R;

rodzić razem czy zostawić ukochaną sam na sam ze swoim bólem?

proszę o powtórzenie opinii, ba ja po czacie mam zwykle amnezję ;o)

aneczka

 

klub_na_suszku : :
02 sierpnia 2010, 05:21
domed sapphire crystal dial was first put to them
16 stycznia 2003, 11:08
jak nie pracuje to nie pije bo nie mam za co więc jestem!!!
16 stycznia 2003, 11:06
No to jest komplet
16 stycznia 2003, 10:58
Teraz ja się wypowiem. Przeczytałem ty wiele interesujących rzeczy. Więc tak jak mówiłem na czacie jestem delikatny - nie lubie widoku krwi i już. jeżeli moja kobieta będzie chciała abym był przy niej to nie ma problemu, ale wtedy przeniesiemy poród do domu. Do zacisznej atmosfery domowej i nie bedzie sytuacji gdzie nie będzie znać nikogo ani będzie w obcym pomieszczeniu. A propos: to własnie kobiety wymyśliły rodzenie z facetami bo tak jest modnie. Jak napisał MaRS wcześniej to nikogo nie interesowało a wręcz przeciwnie, kobiety nie chciały. Mam wobec tego pytanie dlaczego to się zmieniło? Czyżbyśmy jak zwykle robili skłon w str. zachodu? Jesteśmy jako polacy bardzo podatni na wpływy zachodu i boję się do czego możemy się posunąć dalej. Może nagrywanie porodu będzie obowiązkiem? Ja jestem zdecydowanie na nie jeśli chodzi o nagrywanie.
16 stycznia 2003, 07:19
Ale ja wcale nie mówię że nie chciałbym w czymś takim uczestniczyć. Po prostu staram się generalizować. W sumie to twój głos jako najbardziej doświadczonej powinien być roztrzygający. Wiec skoro tak uważasz to drudno się nie zgodzić :4)
15 stycznia 2003, 23:54
i to nie jest kwestia mody, to jest (byc powinno) normalne...ale ja jestem idealistką...:o)
15 stycznia 2003, 23:51
hmmm... może ja rzeczywiście prezentuję typowo kobiece podejście, ale z drugiej strony to troche dziwni jesteście... każdego z Was przeciez cos bolało i wydaje mi się, ze jak ma się jakąś bliska osobę to ona samą obecnością może trochę ulżyć, niby boli tak samo, ale jakby trochę mniej...(a może tak mi się wydaje , bo moje dziecko jak się uderzy to pędzi do mnie i najwyraźniej mu pomaga jak je przytulam i pocieszam, a dziecko jest w kazdym z nas...) a w trakcie porodu kobieta zostaje zupełnie sama, z obcymi ludźmi, którzy traktują ją jak kolejną rodzącą... nic niezwykłego, bo widzieli to milion razy, to moze być upokarzające...a dla niej ten ból jest niezwykły , chyba naturalne, że obecność bliskiej osoby może w pewnym sensie pomóc. naturalnym też wydaje mi się, ze jak się kogoś kocha to chce sie być z nim w tych najtrudniejszych chwilach, a nie tylko jak jest miło i przyjemnie...a poza tym moi kochani panowie, ja na waszym miejscu, miałabym po
15 stycznia 2003, 22:12
Imponująco długi wpis Reza dał mi trochę do myślenia. Jak to jest że kiedyś kobiety nie chciały rodzić w obecności ojca a teraz chcą? Może to faktycznie kwestia mody? Wiadomo że kobiety są zwierzętami o bardzo silnym instynkcie stadnym przez co są bardzo podatne na wszelkie mody i w ogóle na wszelkie trendy które wydają im się powszechne. A o porodach rodzinnych mówi się teraz dużo, więc sugerowałoby to jednak modę.
Red. naczelny - Rez
15 stycznia 2003, 17:31
OK, Teraz ja się wypowiem... Wszystkim wiadomo (no może MaRSowi trochę mniej wiadomo) że na czacie wczoraj wywiązała się dyskusja na temat obecności faceta przy porodzie (lub nieobecności...). Ja i Rusek zajęliśmy stanowiska takie że nie tzreba za bardzo szaleć z tą obecności, może jak ktos chce to OK, ale żeby tak na siłę "bo taka jest akurat moda" to nie koniecznie. Aneczka wypowiedziała się oczywiście w drugą stronę tzn. że taka obecność ojca dziecka bardzo pomaga, trochę fiycznie (np. przypominanie o oddechu), trochę psychicznie może inaczej kobieta by to przeżywała, itp... No więc jeśli o mnie chodzi to trzymałbym nadal stronę Ruska, tzn. jeśli chodzi o tę pomoc dla kobiety (w jakiejkolwiek formie) to wydaje mi się że nie ma to wiekszego znaczenia bo ból i tak pozostanie bólem choćbyśmy (my samce) nie wiadomo co robili przy konajacej z bólu samicy. Jedynym plusem na korzyść Aneczki w tej dyskusji jest, że ani ja ani Rusek nie byliśmy jeszcze w t
15 stycznia 2003, 12:52
nie jestem zawiedziona, zawsze sie w końcu ze mną zgadzasz jak zaczynam manipulować warunkami :o)
15 stycznia 2003, 12:50
zawężam warunki... no przecież nie jestem psychopatą żeby wysyłać wszytkich ojców na porody, przywiązać do stołka i na siłę powieki utrzymywać otwarte,żeby patrzyli... nie o to chodzi... rozważania w ogóle dotyczą osób, które w jakiś sposób zastanawiają się nad tym, ale nie są przekonane, bo nie wiedzą np. na czym miałaby polegać ta pomoc ojca rodzącej matce...(bo takie wątpliwości mieli Rusek i Rez) a w ogóle to...no właśnie... dla Ciebie jest to temat dość abstrakcyjny, dla Reza i Ruska chyba mniej...
15 stycznia 2003, 12:03
Coraz bardziej zawężasz warunki brzegowe, co powoduje że ta dyskusja zaczyna dotyczyć coraz mniejszego wycinaka społeczeństawa. Ale na takich warunkach jakie przedstawiłaś zgadzam sie z tobą (i co, zawiedzina?)
15 stycznia 2003, 11:52
tak, tak oczywiście, na masakry to się powinno płeć piekną i silną wysyłać... wiesz kto się może zrazić? buc od pługa oderwany... dla którego baba to jest baba - dzieciaki ma rodzić, a jego to huj obchodzi czy ją to boli czy nie i jak by zobaczył to może by stwierdził: o kurwa stara ale to hujowo wygląda, rzygac mi się chce... jasne, że nie powinno być na siłę... tylko ustalmy, że rozmawiamy o parze kochających się ludzi reprezentujących jakiś tam poziom... a ta masakra ma tez troche z cudu i napewno gdy uczestniczy w niej mężczyzna to trochę inaczej kocha i zonę i to swoje dziecko... tak mi sie wydaje
15 stycznia 2003, 11:07
Żekomo taki poród to starszliwa masakra i niektórzy ojcowie mogą się nieco zrazić. Więc ze strony ojaca to też nie powinno byc na siłę.
15 stycznia 2003, 10:58
no i to jest kwestia do rozważenia: obecność ojca może być, czy być powinna i jest jak najbardziej uzasadniona (pomijając przypadki, kiedy kobieta jest zdecydowanie przeciwna) - i zostawmy trochę miejsca w tym temacie dla Reza i Ruska... :o)

Dodaj komentarz